Dostanie się na obóz letni z najlepszym przyjacielem to marzenie. Dotarcie do innego kraju podczas wspólnej ucieczki przed wojną to straszny sen. Na tym zdjęciu Anna i Sofia, których tęsknotę za domem łagodzą silne przyjaźnie z przedszkola i czas wolny na «Obozie letnim dla odważnych».
Dziewczynki mają 9 lat, wraz z rodzicami w pośpiechu opuściły swoje domy i nawet nie wyobrażały sobie, czy życie tutaj będzie przynajmniej przypominało spokojne życie na Ukrainie.
Na szczęście teraz każda z dziewczyn może robić to, co lubiła robić w domu. Sofia — rysować i uczyć się języków, Anna — tańczyć i codziennie brać udział w nowych konkursach gier. Pojechali tu bez zimowych ubrań i dalekosiężnych planów, teraz możliwość uczęszczania od jesieni do «Pierwszej ukraińskiej szkoły w Polsce» daje dzieciom nadzieję na przyszłość i utrzymanie więzi z rodzinnym domem.
Dla chłopca, który od sześciu lat trenuje zarówno boks, jak i taniec towarzyski, obóz letni jest idealnym miejscem. Jednak 12-letni Artem nie myślał o wypoczynku, nie chciał nawet wychodzić na zewnątrz. Przed ewakuacją jego rodzice, starszy brat Arsenij i Labrador Krystal musieli biegać do schronu 5 razy dziennie, bo rodzinne miasto Sumy było jednym z pierwszych, które otrzymało cios, a później znalazło się pod okupacją. Dzieci nieustannie słyszały wybuchy, także w bazie wojskowej, w pobliżu której mieszkały.
Po wyjeździe za granicę Artem nie otrząsnął się z tego, czego doświadczył, ze strachem obserwował samoloty. Nadchodziła depresja. Ale wrażenia z obozu letniego stopniowo powracały do entuzjastycznych uśmiechów Artema i Arsenija, chęci kontynuowania życia i znalezienia przyjaciół. Dzieci mogły z łatwością poznać polskie dzieci, więc teraz zbierają się razem na piłkę nożną i bawią się ze swoim ulubionym labradorem.
Lilia ćwiczyła grę na pianinie, a kiedy jej krewni biegali po domu, zbierając rzeczy przy gwizdaniu pocisków i rakiet, wstawała, płakała i cicho grała. Słów „jakby po raz ostatni”, którymi jej matka opisywała tę zabawę, nie można nazwać żałosnymi. Dla 9-letniej Lily i jej rodziny miały dosłowne znaczenie. Matka dziewczynek Lily i 4-letnia Nastya postanowiła uciec z dziećmi trzeciego dnia w piwnicy niedaleko strefy walk pod Kijowem.
Zdjęcia i piosenki Lily są teraz smutne. Są o wojnie. O rozwodzie z tatą, przyjaciółmi. Często krzyczy w nocy. I każdy dźwięk, nawet huk tramwaju, przeraża ją. Jednak dni w obozie dają dziewczynce poczucie bezpieczeństwa. Tu zapomina o istnieniu nalotów i rakiet i poświęca się ciekawym zajęciom — codziennie nowe, aby każdego dnia na nowo zarażać dzieci życiem.
Obóz pomaga 10-letniej Karolinie z Mikołajowa w walce ze smutkiem i samotnością, aby jej mama mogła o siebie zadbać i walczyć z rakiem. W swoim rodzinnym mieście dziewczyna od trzeciego roku życia uczęszczała do ukraińskiego zespołu ludowego «Kwiaty Ukrainy». Jest śmiałkiem i mimo gehenny chce wrócić do tańca.
Matka 7-letniego Mychajło mówi, że obóz stał się dla niego schronieniem. Gdy tylko wybuchła wojna, on i jego matka wyemigrowali do Rumunii, potem do Izraela, by ostatecznie trafić do Krakowa. A dla 6-letniej Karoliny zimowa wyprawa nie zakończyła się powrotem do domu. Trudno wyobrazić sobie uczucie dziecka, które dowiaduje się o ataku barbarzyńców na jego kraj w świecie, który jeszcze przed chwilą był dla niego ekscytujący, obiecujący i bezpieczny.
Karolina i Mychajło przebyli długą drogę w nieznane życie i znaleźli w sobie oparcie. W Krakowie pojadą razem do «Pierwszej Szkoły Ukraińskiej w Polsce». Szkoła powstała we współpracy z UNICEF. Tutaj wykorzystywany jest ukraiński program edukacyjny, dzięki czemu dzieciom łatwiej radzić sobie ze stresem i nawiązywać oparte na zaufaniu relacje z otoczeniem.
Uśmiechnięte dzieci na zdjęciu z obozu letniego. Obóz, który tego lata był schronieniem dla dzieci, częścią ich domu. Wolny dom, do którego wszyscy wrócimy.